Między innymi fakt, iż wypowiadała się na nim m.in. Lila Rose, założycielka i prezes stowarzyszenia Live Action, które zajmuje się działalnością na rzecz pro-life. Jej organizacja jak i podobne są na różny sposób cenzurowane lub wykluczane z największych mediów społecznościowych. Konto Live Action na Pinterescie (popularny portal pozwalający udostępniać grafiki oraz linki w formie obrazków, które użytkownicy mogą kolekcjonować na tzw. tablicach) zostało skasowane za rzekome udostępnianie treści promujących teorie spiskowe oraz za sianie dezinformacji. Podobnie Facebook, Twitter czy Instagram ograniczał działalność organizacji poprzez usuwanie ich grafik, ograniczanie widoczności postów czy odmawianie publikacji niektórych treści. YouTube zaś skasował im filmy pro-life i wzmocnił zasięg filmów o aborcji.
– Działania mediów społecznościowych, które wychodzą już ponad samą tylko cenzurę są bardzo irytujące nie tylko dla Amerykanów opowiadających się za życiem, ale każdego kto ceni sobie wolność słowa – mówiła Rose w Białym Domu. Należy zadać sobie pytanie jak daleko będzie się posuwała taka cenzura, o jednoznacznym i politycznym zabarwieniu. Dziś mało kto może wątpić w to, że wielki biznes (do którego należą także portale społecznościowe) jest lewicowy, a w dodatku agresywnie zaangażowany ideologicznie na rzecz swojej opcji.